20.08.2014

rozdział pierwszy

                                     Dzień pierwszy, piątek. 

Syf. Kopnęłam jakieś śmieci porozrzucane na ziemi wchodząc do tego obskurnego apartamentu. Kto by tu chciał mieszkać.. pomyślałam. Nigdy wcześniej nie byłam tu na dłużej niż pięć minut. Śmieci porozrzucane po ziemi, kilku centymetrowy kurz na półkach, brudne okna i wszędzie pajęczyny. Przeszłam się po pomieszczeniu, aby ogarnąć co i gdzie się znajduje. Mały hol na wejściu, po prawej stronie wejście do salonu. A w nim ogromna kanapa (nie muszę wspominać, że cała zakurzona i w piachu?), nowoczesny telewizor, stolik i regał ze szkłem. Podeszłam bliżej niego, by zobaczyć czy coś jest w środku. Kieliszki, lampki na wino, szklanki, kufle i wiele, wiele innych. Wszystko oczywiście pokryte dużą warstwą kurzu. Do sypialni prowadziły ogromne rozsuwane drzwi przez które wchodziło się od strony pokoju dziennego. Ogromne łoże małżeńskie, którego stopień ubrudzenia był nie do opisania. Dwie małe szafeczki z lampkami nocnymi po bokach. Och! I dodatkowo puchaty dywanik. Nie chcę wiedzieć ile będę musiała go odkurzać. Z salonu można było wyjść na taras, a z niego był widok na przepiękne morze. Usiadłam na stołeczku i zaczęłam się przyglądać. To jedyna rzecz, która mi się podobała w tym miejscu. Cichy szum morza, promienie słoneczne, które padały na moją twarz i do tego mały wiaterek, który nie pozwolił zagotować się człowiekowi na tym słońcu. Zauważyłam nawet parasol przeciwsłoneczny położony na ziemi. Wstałam po kilkunastu minutach i przeszłam dalej. Z salonu można było także wyjść na hol przez drzwi. Po lewej stronie holu znajdowała się kuchnia. Stolik z dwoma nakryciami i przepiękny aneks kuchenny i zabudowa. Przejechałam palcami po blacie. Niestety, było to błędem. Palcami zebrałam jedynie ogromne ilości kurzu. Później weszłam do łazienki. Nie zaskoczyło mnie to co w niej zastałam. Cały apartament był hm... potocznie mówiąc brud, syf i ubóstwo.

Nie miałam pojęcia od czego zacząć. Wprowadziłam odkurzacz oraz mój wózek z potrzebnymi środkami czystości i innymi niezbędnymi rzeczami, które rzuciłam na środku salonu. Stanęłam między tymi wszystkimi klamotami w tym brudnym apartamencie.
- Witajcie, przyszłam was posprzątać. - powiedziałam do panującego tam nieporządku i wzięłam się do pracy.

*

Odniosłam wszystkie rzeczy do magazynku. Byłam cała zakurzona i miałam dość dzisiejszego dnia. Naprawdę! Każdy na moim miejscu chciałby wziąć gorącą kąpiel. Postanowiłam spełnić moją małą zachciankę od razu jak wrócę do domu.  Zsunęłam swój strój do pracy, ogarnęłam się i obmyłam chusteczkami nawilżającymi.  Wsunęłam na nogi obcisłe jeansy i założyłam zwiewną, białą koszulkę. Postanowiłam, że podejdę do Kasi, która pracuje na recepcji. Podpytam ją, może zdradzi mi cokolwiek. Powie dlaczego miałam posprzątać ten zasyfiały apartament, kto go w ogóle chciał? Zabrałam torbę i wyszłam. Schodziłam schodami na dół, namierzyłam recepcjonistkę. Ona mnie także i zaczęła nawoływać ręką. Super! Przynajmniej sama nie muszę zaczynać rozmowy. Szczerze za nią nie przepadałam. Kto jak kto, ale ona wydawała mi się tutaj najwredniejszą pracownicą, dlatego też unikałam jej jak ognia. Gdy podeszłam bliżej nawołała mnie ręką, nachyliłam się, a ona zaczęła szeptać mi na ucho.
- Słyszałam, że jesteś pokojówką tej pary, która chciała, żeby któraś z was odkurzyła ten stary, zapyziały apartament. Spójrz w lewo! Cóż za ciacho!
Mówiąc ostatnie słowa odsunęła się ode mnie. Spojrzałam tam gdzie pokierowała mnie dziewczyna. Moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna wraz ze swoją żoną. Nie wiem co w niej widział, wyglądała trochę jędzowato. Mężczyzna dobrze zbudowany. Widać, że coś trenował. Na sobie miał najzwyklejsze jeansy i obcisłą czarną koszulkę, która... pokazywała jego atuty. No i okulary przeciwsłoneczne, które nie wiem po co nosi, skoro jest w pomieszczeniu. Skupiłam uwagę na kobiecie. Czarna obcisła spódnica, biała i elegancka koszulka oraz jakiś żakiet w ręce. Naprawdę wyglądała jak kobieta, z którą nie warto dyskutować. Przełknęłam ślinę, bo szczerze się jej przeraziłam.
- I jak? - Kaśka wyrwała mnie z zamyślenia - ale ja ci zazdroszczę! Mogę być pokojówką za ciebie na te dwa tygodnie!
Parsknęłam śmiechem. Dziewczynie musiał naprawdę podobać się ten mężczyzna. Takich propozycji to nie rzuca ona często. Tak właściwie, to nikomu takich rzeczy nie proponuje. Uśmiechnęłam się do niej.
- Sama sobie poradzę.
Rzuciłam jej na odchodne i wyszłam z budynku. Nie miałam bladego pojęcia gdzie jest Weronika dlatego też sama siedziałam na przystanku i czekałam na pojazd miejski. W międzyczasie postanowiłam odpalić papierosa.

*

Wsiadłam do autobusu i ostatni raz dziś spojrzałam na hotel. W drzwiach zauważyłam jędze (niestety, nie umiem jej inaczej nazwać) wraz z jej mężem. Wydawało mi się, że się kłócą. Dużo gestykulowali dłońmi i widać było, że się przekrzykują.

***

Wiem, że długo musieliście czekać na rozdział pierwszy, ale wciągnął mnie wir pracy. Bo ja pracując jako pokojówka nie mam takich luksusów jak Iga i jest mi o wiele ciężej! Mam nadzieję, że znajdą się osoby, które nadal chcą czytać moje opowiadanie. Troszeczkę krótko wyszło, ale muszę jakoś rozkręcić akcje. Później będzie tylko lepiej! Czekam na wasze komentarze, bo z chęcią przeczytam te miłe oraz te, które będą pokazywały co robię źle. Nie chcę ciągle popełniać tych samych błędów, tylko je poprawiać.

Przy okazji, chciałabym was zaprosić na katalog opowiadań, który założyłam. Może ktoś się zgłosi.

Obserwatorzy

Layout by Yassmine